Na prośbę bocheńskiej „Solidarności” w naszej świątyni była sprawowana Msza święta z okazji Dnia Pamięci Ofiar
Stanu Wojennego. 13 grudnia modliliśmy się za bohaterów polskiej wolności, oddaliśmy hołd tym rodakom, którym zawdzięczamy odrodzenie wolnej i demokratycznej Rzeczypospolitej. Eucharystii, sprawowanej m.in. przez proboszczów wszystkich bocheńskich parafii, przewodniczył i homilię wygłosił gospodarz miejsca – ks. dr Leszek Rojowski.

Kapłan rozpoczął swoją homilię od refleksji nad tym, ile głębi i treści można odczytać w prostych znakach, takich jak: lampiony czy świeca roratnia. Wspomniał, że światło rozprasza mroki ciemności, nawiązując w ten sposób do 13 grudnia 1981 r., kiedy to
w naszej ojczyźnie zaległy ciemności stanu wojennego, które przyniosły nie tylko obawę, niepewność, ale o wiele większe zło.
Zło śmierci, pobić, internowań, rozdzielenia rodzin. Kaznodzieja mówił, że pośród tych ciemności zapłonęło światło Jana Pawła II, który wtedy był 1600 km od Polski, jednak sercem i modlitwą był obecny najbliżej, jak tylko mógł. To tam, w Watykanie, w Wigilię Bożego Narodzenia o godz. 18 zapalił w swym papieskim oknie świecę – symbol solidarności z „Solidarnością” i Polską. Na ten gest odpowiedziało tysiące ludzi, nawet w Białym Domu prezydent Stanów Zjednoczonych zapalił świecę. Ks. Proboszcz porównał zapaloną świecę do czegoś, co ma być przypomnieniem prawdy tamtych czasów, która rzuca światło na „nasze dziś”.

Kaznodzieja przypomniał także sługę Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, więzionego w różnych miejscach Polski. Mówił o tym, że cała ojczyzna leżała mu na sercu i o jej dobro bardzo się troszczył. W homilii usłyszeliśmy również o tym, że  kiedy Prymas Tysiąclecia wyszedł z więzienia, został zapytany o to, co czuje do tych, którzy go więzili i tak bardzo skrzywdzili. Odpowiedział: „że nie ma wrogów, tylko oni tak myślą, że on jest dla nich wrogiem”. Piękne to słowa – pełne miłości i przebaczenia. Sługa Boży nie doczekał ogłoszenia stanu wojennego, ponieważ w maju 1981 r. zmarł, ale jego duchowa spuścizna żyła w tamtym trudnym czasie i żyje do dziś w sercach Polaków.

Ks. Proboszcz w mocnych słowach nawoływał, aby burzyć mury, przezwyciężać 
nasze „ojczyźniane i rodzinne stany wojenne”, ponieważ w niektórych sytuacjach 
w naszej ojczyźnie trwa ciągle stan wojenny. Tworzony jest mur wrogości, kiedy słyszymy tyle kłamstw, złości i nienawiści, nie tylko w polityce, ale i w rodzinach, gdzie brakuje szacunku i dobrej woli, aby zrozumieć drugiego.

Po zakończeniu Eucharystii mocno wybrzmiał hymn – „Boże, coś Polskę”. Następnie podopieczni Fundacji „Młode Talenty” wystąpili z okolicznościowym programem artystycznym. Mieliśmy okazję posłuchać piękną pieśń, w oparciu o wiersz Adama Asnyka: „Miejcie nadzieję, nie tą lichą marną, lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno przyszłych poświęceń w duszy bohatera. Miejcie odwagę, nie tę jednodniową, nie tę tchnącą szałem”. Z wielkim wzruszeniem wsłuchiwaliśmy się w słowa ballady – „Mury”, napisanej przez Jacka Kaczmarskiego, która w latach 80. XX w. cieszyła się ogromną popularnością w polskim podziemiu antykomunistycznym, a latem 1980 r. stała się hymnem związkowym. Na zakończenie uroczystości zgromadzone delegacje złożyły kwiaty pod figurą św. Jana Pawła II.

Niech słowa zaczerpnięte z pierwszego czytania tego dnia, a pochodzące z Księgi Izajasza: „O gdybyś zważał na me przykazania, stałby się pokój Twój jak rzeka, a sprawiedliwość Twoja jak morskie fale” będą pomysłem na nasze życie.
Aby „mury runęły i pogrzebały stary świat” i aby ten nowy był szerzeniem cywilizacji miłości, sprawiedliwości, pokoju
w naszej ojczyźnie i na świecie. |Jola Nanek|

FOTO: 38. rocznica wprowadzenia stanu wojennego w Polsce   >> zobacz