Błogosławiona Karolina Kózka
Wspomnienie: 18 listopada

Karolina Kózkówna urodziła się 2 sierpnia 1898 r. we wsi Wał-Ruda nad Dunajcem, 23 km od Tarnowa, w przysiółku o nazwie Śmietana. Była czwartym spośród jedenaściorga dzieci Jana i Marii z Borzęckich. Ona wywodziła się ze swoistej arystokracji wiejskiej, była bowiem córką jednej z najbogatszych rodzin w okolicy, on zaś, osierocony przez ojca w 7. roku życia i źle traktowany przez ojczyma, był zwykłym ubogim wyrobnikiem. To, że Borzęccy zgodzili się na małżeństwo swej córki z biedakiem, tułającym się po służbach, świadczy o szacunku, jakim Jan się cieszył w swoim środowisku.

Mimo tych różnic w pozycji społecznej – Kózkowie pracowali zgodnie na malutkim początkowo gospodarstwie; żyli skromnie
i ubogo, dzięki czemu stopniowo dorobili się własnego domu i dokupili ziemi. Byli ludźmi głębokiej wiary, należeli do Apostolstwa Modlitwy, Żywego Różańca oraz Bractw Wstrzemięźliwości i Komunii świętej wynagradzającej. Jeżeli jednak pobożność Jana była cicha jak on sam, to pobożność Marii była bardziej żywiołowa. Wielokrotnie wędrowała o chlebie i wodzie do cudownych obrazów: Matki Bożej w pobliskim Odporyszowie k. Żabna i oddalonym o ponad 40 km Tuchowie, a także 13 razy była
z kompanią w Kalwarii Zebrzydowskiej i chodziła do odległej Częstochowy.

Karolina nie wyróżniała się niczym szczególnym, miała jednak w sobie coś, co sprawiało, że ludzie ją lubili. Nigdy nie chorowała. Sama niezmordowana, dokładna i obowiązkowa z trudem mogła zrozumieć czyjeś utyskiwania. W takich wypadkach, jak zapamiętały jej koleżanki, bywała apodyktyczna, ostra i wybuchowa, choć przelotnie. Była ogromnie wrażliwa na doznane dobro, ale też głęboko przeżywała własne niepowodzenia, żywiołowo współczuła ludziom w nieszczęściu i cierpieniu, czyjejś biedzie czy niedoli. Kiedyś, gdy w lesie zbierała z dziewczętami gałęzie na opał, uzbieraną wiązkę oddała koleżance, mówiąc
po prostu: „Tobie trzeba więcej, bo ci bieda”. Nad sobą nigdy się nie użalała, wiedziała, czego chce, a ludzie mówili, że wszystko, co robiła i mówiła, było głęboko przemyślane i celowe. Była rozważna i spokojna, emanował z niej spokój wyrażający świadomość celu, stałość dążeń i siłę woli.

Do szkoły Karolina chodziła w rodzinnej miejscowości, uchodziła za uczennicę pilną, obowiązkową i pracowitą, taką ją zapamiętały koleżanki, tak ją wspominali nauczyciele i katecheci. Najpilniej jednak uczyła się religii. Z czasem zaczęła imponować środowisku swą wiedzą w tej dziedzinie, toteż matki odsyłały do niej dzieci po wyjaśnienia katechizmowe.
Bywało, że i starsi nie krępowali się pytać nastolatki, nawet proboszcz przyznawał, że rozmawiając z Karoliną na tematy religijne, sam wiele korzystał. Religijność była jej żywiołem, stała się czynnikiem porządkującym całe jej życie, nadającym szczególny rys mistycyzmu jej dojrzewającej osobowości.

Karolina bardzo lubiła się modlić. Modlitwa była dla niej rozmową z niewidzialnym, ale wszędzie obecnym Bogiem, którego obecność żywo odczuwała. Układając kwiatki przed domowym ołtarzykiem Matki Boskiej była jak zahipnotyzowana, jakby stała wprost przed Maryją. Modliła się z głębokiej potrzeby serca. Bywało, że wstawała wraz z rodzicami, a nawet i wcześniej,
by móc się długo modlić, potem zaś, odrobiwszy swoje, „leciała” do kościoła na Mszę św. Wieczorami, zwłaszcza zimą, długo klęczała przy łóżku modląc się. Ojciec czasem zwracał jej uwagę: „Idź już spać, bo zimno, nie klęcz tyle”. Odpowiadała: „Jeszcze się wyśpię”, a potem długo przesuwała w palcach różaniec, który zwykła odmawiać cały, czyli wszystkie trzy części.

Zginęła w 17. roku życia – 18 listopada 1914 r. – na początku I wojny światowej. Carski żołnierz uprowadził ją przemocą
i bestialsko zamordował, gdy broniła się pragnąc zachować dziewictwo. Po kilkunastu dniach, 4 grudnia 1914 r., w pobliskim lesie znaleziono jej zmasakrowane ciało. Tragedia jej śmierci nie miała świadków. Pogrzeb sprawowany w niedzielę – 6 grudnia 1914 r. – zgromadził ponad 3 tysiące żałobników i był wielką manifestacją patriotyczno-religijną okolicznej ludności, która przekonana była, że uczestniczy w pogrzebie męczennicy. Tak rozpoczął się kult Karoliny. Pochowano ją początkowo na cmentarzu grzebalnym, ale w 1917 r. bp Leon Wałęga przeniósł jej ciało do grobowca przy parafialnym kościele
we wsi Zabawa.

10 czerwca 1987 r. w Tarnowie św. Jan Paweł II beatyfikował Karolinę. W czasie Mszy beatyfikacyjnej powiedział:

„Święci są po to, ażeby świadczyć o wielkiej godności człowieka. Świadczyć o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym
dla nas i dla naszego zbawienia – to znaczy równocześnie świadczyć o tej godności, jaką człowiek ma wobec Boga.
Świadczyć o tym powołaniu, jakie człowiek ma w Chrystusie”.

Bł. Karolina Kózkówna jest patronką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży (KSM) i Ruchu Czystych Serc.
W ikonografii przedstawiana jest z palmą w ręce. |oprac. ks. Maciej Igielski|


SANKTUARIUM bł. Karoliny Kózkówny w Zabawie
   >> zobacz